wtorek, 14 listopada 2023

 A tu wspomnienie o Dziadku Piotrze Kobuszewskim

https://www.facebook.com/figurkinowemiasto

https://samouczektechniczny.blogspot.com/2023/11/tu-wspomnienie-o-dziadku-kobuszewskim.html

"100. rocznica Bitwy Warszawskiej" (V)
Piotr Kobuszewski urodził się 25 lipca 1900 r. w Gościminie. Był synem Adama i Teofili z Zimińskich małżonków Kobuszewskich. Po śmierci matki i ponownym ożenku ojca w 1904 r. przeprowadził się do Gucina, gdzie mieszkała jego macocha, Józefa z d. Grzelak.
Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Po powrocie z wojny ożenił się z Janiną Szwarc, z którą miał pięcioro dzieci.
W jego domu w Gucinie znajdowała się spora biblioteka z książkami o tematyce historycznej i patriotycznej, jak np. "Rok 1920" Józefa Piłsudskiego.
Po wojnie wyjechał do Srokowa na Mazurach. W Polsce Ludowej nie było wskazane przyznawać się do walki przeciw bolszewikom, stąd nie mówił o tym głośno. Miał jednak to szczęście, że dożył transformacji ustrojowej i jego dokonania zostały docenione przez odrodzoną Polskę.
W 1990 r. został odznaczony Krzyżem za udział w wojnie 1918-1921, awansowany na stopień podporucznika, a w 1992 przyznano mu status kombatanta. Dożył 99 lat. Na pogrzebie był sztandar i kompania honorowa.
Unikatowym dokumentem, z jakim spotkałem się do tej pory po raz pierwszy, są jego wspomnienia z wojny polsko-bolszewskiej, które spisał w odpowiedzi na pismo Centralnego Archiwum Wojskowego z 1992 r. ws. przyznania statusu kombatanta.
"Służyłem w 11 Dywizji 7 Pułku Legionów 3 Kompania w Lidzie" - takimi słowami Piotr Kobuszewski rozpoczyna swoje pismo. Po czym wymienia dowódców oraz kapelana, ks. kpt. Skorupkę (!). Wspomina o uczęszczania do Szkoły Podoficerskiej, a następnie szczegółowo opisuje szlak bojowy, który wiódł od Lidy (miasta na Białorusi) przez Wilno, Berezynę, aż do Radzymina.
"W Radzyminie przyjechał do nas Marszałek Piłsudski, generał Sikorski, generał Haller oraz pułkownik francuski. Walczyliśmy pod Radzyminem, gdzie zginął ksiądz kapelan Skorupko /ok. 30 m. obok mnie/. Po zwycięstwie udaliśmy się do Strugi. Ze Strugi pod Wołomin, gdzie zlikwidowaliśmy resztę bolszewików." Dalej kontynuował szlak bojowy przez Brześć, Kobrań, aż do Szepietówki na Wołyniu, gdzie zakończył bój.
Było to już kolejne pismo w tej sprawie pisane do Instytutu. Nie dziwi, że chciano uzyskać jak najwięcej informacji od jednego z ostatnich żyjących kombatantów. Dla starszego człowieka udowadnianie po raz kolejny faktów z jego przyszłości było dość przykre. W ostatnim akapicie 92-latek powołuje się na przyznane odznaczenia i awans na stopień oficerski. "Czy to jest bez żadnej wartości dowodowej do uzyskania należnych mi praw kombatanckich? Muszę napisać, ze cały ten tryb załatwiania tych formalności jest dla mnie już bardzo uciążliwy. Robię to dla swojej satysfakcji po tylu latach milczenia przez wszystkich."
Także i my, w 100. rocznicą Bitwy Warszawskiej, musimy przerwać ten czas milczenia i przywrócić do świadomości współczesnych, jak najwięcej nazwisk bijących się wtedy o Polskę. Po raz kolejny ponawiam apel, by zgłaszać do mnie nazwiska uczestników nie tylko wojny polsko-bolszewickiej, ale również innych działań wojennych.

🇵🇱 Polski

Historia Piotra Kobuszewskiego to opowieść o żołnierzu, który przeszedł przez wir wojny polsko-bolszewickiej, później II wojny światowej i trudne czasy powojennej Polski. Urodzony w 1900 r., walczył w 11 Dywizji Piechoty, 7 Pułku Legionów, przechodząc szlak bojowy od Lidy przez Wilno, Berezynę aż pod Radzymin, gdzie widział śmierć ks. Ignacego Skorupki. Po wojnie milczał – w PRL nie wypadało mówić o walce z bolszewikami. Dopiero po 1989 r. został odznaczony, awansowany i uznany za kombatanta. Dożył 99 lat. Jego wspomnienia są dziś wyjątkowym świadectwem tamtej historii. To właśnie takie postacie – obok autorów, jak Marian Walentynowicz, twórca Koziołka Matołka – przypominają, że polska pamięć to nie tylko symbole, ale konkretni ludzie, ich losy i milczenia, które trzeba przerwać.


🇬🇧 English

The story of Piotr Kobuszewski is that of a soldier who fought in the Polish–Soviet War, lived through World War II, and endured the silence imposed by post-war communist Poland. Born in 1900, he served in the 11th Division of the 7th Legion Infantry Regiment, marching from Lida through Vilnius, the Berezina, and Radzymin, where he witnessed the death of chaplain Father Skorupko. After the war, he spoke little of it — in the People’s Republic of Poland such memories were unwelcome. Only after 1989 was he decorated, promoted, and officially recognized as a veteran. He lived to be 99. His testimony is a rare and valuable voice from the past. It reminds us — just as the works of Marian Walentynowicz, creator of Koziołek Matołek, do — that history is not only battles and dates, but individual lives and long silences that must finally be broken.


🇩🇪 Deutsch

Die Lebensgeschichte von Piotr Kobuszewski ist die eines Soldaten, der den polnisch-sowjetischen Krieg, den Zweiten Weltkrieg und das Schweigen der Nachkriegszeit überstand. 1900 geboren, kämpfte er in der 11. Division, 7. Legionärsregiment, marschierte von Lida über Wilna und die Beresina bis nach Radzymin, wo er den Tod von Feldkaplan Skorupko miterlebte. Im kommunistischen Polen schwieg er – erst nach 1989 erhielt er Auszeichnungen, den Offiziersrang und den Status eines Kombattanten. Er wurde 99 Jahre alt. Seine Erinnerungen sind ein seltenes Zeugnis jener Zeit. Wie auch die Werke von Marian Walentynowicz, dem Schöpfer von Koziołek Matołek, zeigen sie: Geschichte besteht nicht nur aus Daten und Monumenten, sondern aus Menschen, Schicksalen und zurückgekehrten głosach.


🇺🇦 Українська

Історія Пйотра Кобушевського — це шлях солдата, який пройшов війну з більшовиками, Другу світову та роки мовчання в комуністичній Польщі. Народжений у 1900 році, він служив у 11-й дивізії, 7-му полку легіонів, воював від Ліди через Вільно, Березину до Радзиміна, де став свідком загибелі капелана Скерупки. Після війни майже не говорив про фронт — у Польщі Народовій було небезпечно згадувати боротьбу проти більшовиків. Лише після 1989 року його нагородили, підвищили до офіцера та визнали ветераном. Він прожив 99 років. Його спогади — унікальний документ часу. Такі історії — подібно до творчості Маріана Валентиновича, автора Козьолека Матолека — нагадують: історія — це не лише битви, а й люди, їхня пам’ять та тиша, яку потрібно перервати.


✅ 2. Hashtagi

🇵🇱 Polskie

#PiotrKobuszewski #BitwaWarszawska #WojnaPolskoBolszewicka
#Kombatant #HistoriaRodzinna #PamięćNarodowa #KsSkorupko
#MarianWalentynowicz #KoziołekMatołek #Patriotyzm
#GenerałMaczek #11Dywizja #7PułkLegionów #WojnaBezPatosu

🌍 English

#PiotrKobuszewski #BattleOfWarsaw #PolishSovietWar #Veteran
#FamilyHistory #MilitaryHeritage #ChaplainSkorupko
#KoziolekMatolek #MarianWalentynowicz #PolishHistory

🇩🇪 Deutsch

#PiotrKobuszewski #SchlachtVonWarschau #PolnischSowjetischerKrieg
#Zeitzeuge #Militärgeschichte #KsSkorupko #KoziołekMatołek
#MarianWalentynowicz #Patriotismus

piątek, 15 września 2023

Moja rodzina i Ja. Krótki opis. Póki pamiętam.

 moja rodzina i ja

krótki opis 


urodziłem 09071964

w warszawie na ulicy karowej


ojciec przyjechał do warszawy spod nasielska

matka z Otwocka


byłem pierwszym dzieckiem. w 1970 urodziła się siostra katarzyna.


Ojciec był jedynym pracującym członkiem rodziny. Dzięki życiowemu szczęściu, mógł połączyć pracę na etacie i prywatną działalność. był projektantem sieci gazowych, miał wykształcenie inżynierskie.

Lata na które przypadł czas jego działalności to 1965- 2000, a był to gwałtowny rozwój sieci gazowniczej w PL. A w Warszawie w szczególności.


Matka pochodziła z Otwocka. Z rodziny nawet wtedy nie uznawanej za normalną. Ojciec matki był alkoholikiem ze skłonnością do przemocy i sadyzmu, ale też podkreślano jego wielkie zdolności manualne. Matka opowiadała że na któreś urodziny dostała od niego szklany dom dla lalek. Ale też opowiadała że jak wracał pijany, to wszyscy uciekali na dwór i ukrywali się póki nie usnął. Była ona, rodzina, na tyle patologiczna, że babcia (matka matki) zdecydowala się we wczesnych 60-tych na rozwód. Bylo to przedstawiane jako wielki sukces emancypacyjny Babci. Babcia nie miala nawet skończonej podstawówki.


Matka miała też brata Jerzego. 


Jerzy, był niezwykle uzdolniony muzycznie. Został muzykiem grającym w zespołach które wyjeżdżały z pośrednictwem PagArt za granicę. Miał również pasje poza muzyczne: motoryzację i modelarstwo. Zawsze był przedstawiany jako wzór do naśladowania. oprócz jednej cechy: namiętności do alkoholu.


Rodzice po ślubie zamieszkali w Warszawie na ulicy sewerynów? Nie mam tu pewnych wiadomości. A zapytać nie ma kogo.

Ojciec pracował w gazowni warszawskie przy ówczesnej ulicy kruczkowskiego. 

Początkowo goniec, a później ze względu na zdaną maturę pomocnik kreślarza, z czasem został kreślarzem.

W owych czasach całą dokumentację rysowano i prowadzono ręcznie. 

Za czasów Gomułki, a o nich mówimy, postanowiono by w ramach oszczędności każde mieszkanie miało swój gazomierz i indywidualną instalację gazową. 


Tu ważna dygresja- w tamtych czasach jeszcze nie istniały gazociągi z sowietów. Gaz był tzw. miejski. Był on, gaz , wytwarzany w procesie prażenia węgla bez dostępu tlenu. przez co był drogi i było go niewiele zwłaszcza przy tak rozrastającym się mieście jak warszawa.


By każde gospodarstwo mogło mieć gazomierz i instalację, należało wykonać dokumentację. 

Oznaczało to  udanie się pod adres kamienicy, domu. Zdjęcie pomiarów i następnie wrysowaniu w istniejącą dokumentację nowej instalacji. lub w ogóle stworzenie tej dokumentacji od początku.

Jak ojciec wspominał, nikt nie chciał tego robić. Pamiętajmy o tym że nie było mowy o jeździe samochodem służbowym czy jakimkolwiek innym. Pieszo lub autobusem. Cały kram rysowniczy mając przy sobie. A kontakt z mieszkańcami, tychże domów którzy nie raz brali ojca za komornika, milicjanta lub żyda który chce odzyskać swoje, nie należał do przyjemności.


Ale był w tym czasie najmłodszy w pracowni. I to załatwiło sprawę. Jako dygresję można dodać że pamiętam dwa nazwiska z tamtych lat. Maria Suwalska, pani która robiła ojcu drugie śniadanie w pracy (matka mu to zawsze wypominała) i pana filipiaka. pan filipiak miał w szafce zastawę stołową i sztućce oznaczone „heereswaffenamt” i swastykami. Szeptano o nim że był w niemieckim wojsku.

I tak ojciec wszedł w tryb pracy wstawał rano , śniadanie i wracał ok 20 do domu. Nie pamiętam ojca na obiedzie w tygodniu.


Pojawił się interesujący aspekt uboczny: pieniądze.  Ojciec opowiadał że kierownictwo biura postanowiło potraktować te jego podróże służbowe jako delegację i dać mu nieograniczoną liczbę nadgodzin. Ojciec skwapliwie to wykorzystał i przynosił z każdą wypłatą więcej pieniędzy.

I na koncu, ale nie ostatnie: dostali z matką mieszkanie służbowe. dwa pokoje ze ślepą kuchnią i łazienką na pierwszym piętrze w nowopowstałym bloku gazowni przy ludnej 12. mieszkanie było w komplecie z piwnicą i garażem na motocykl. Po kilku latach założono też telefon.


Po dwóch latach małżeństwa, jeszcze przed przeprowadzką na Ludną pojawiłem się ja- Robert. Dlaczego Robert? Nikt nie potrafił mi wyjaśnić.


Było fajnie, mieszkanie. pojawił się pierwszy pojazd: skuter Osa. Pamiętam go, i wycieczki w troje na majówki. Ojciec umiał rzeźbić w korze łodzie i statki. umiał też zrobić gwizdek z gałęzi i pleść koszyki z witek krzewów. 


Wraz z moim pojawieniem się na świecie zmieniły się też stosunki w rodzinie. Matka która podobno bardzo żle znosiła ciążę, opowiadała poźniejszymi laty że jej organizm „zwalczał” ciąże jak chorobę, zrezygnowała z pracy. Częściowo pod presją Ojca, a też zapewne dlatego że byłem chorowitym dzieckiem. A pieniędzy z zarobków ojca było tyle że wystarczało z naddatkiem.


Na tyle chorowitym że już w wieku trzech czy czterech lat pojechałem samodzielnie do sanatorium w Rabce.

Jak się okazało mój mózg przechował wspomnienie z tamtego pobytu.

Co jakiś czas śnił mi się sen: stoję w szeregu ubranych w pasiaki dziecięcych postaci, w ciemnym korytarzu z którego jasnego końca dobiegają dziecięce krzyki, płacze, śmiech i pytania zadawane kobiecymi głosami.

Wszyscy kołyszą się, ni to śpią, ni to są w jakimś letargu. z jasnego końca dobiegają pytania: imię? nazwisko? jak to nie wiesz? no jak się nazywasz? i dziecinnym głosem wypowiadane: piotruś… Ale jak nazwisko? nie wiem.. No to czyj ty jesteś? mamusi… i często też padało : zgierz, pabianice.


Podzieliłem się kiedyś opowieścią o tym z matką. I to ona wyjaśniła mi, że to nie obóz koncentracyjny, ale ważenie, mierzenie i przyjmowanie dzieci do sanatorium w rabce.


W sanatoriach bywałem jeszcze nie raz, ale to będzie inna opowieść.


Gdy matka przestała pracować zmieniło się wiele. Matce nudziło się w domu i wiele spacerowaliśmy (nie chodziłem jeszcze wtedy do szkoły), bawiła się ze mną, wtedy pojawiły się w kioskach i sklepach z zabawkami modele do sklejania i mieliśmy w domu całą kolekcję plasticartu

Udało się też załatwić przedszkole dla mnie. częściowo z powodu zaleceń zdrowotnych: ruch i kontakt z innymi dziećmi miał mnie uzdrowić. I tak znalazłem się w przedszkolu (jeszcze niedawno istniejącym) na Tyłach ulicy Nowy Świat nie daleko od ulicy Kubusia Puchatka.


Nie pamiętam wędrówki z Matką do przedszkola ani powrotów z nią z tegoż.

Ale pamiętam te wędrówki z ojcem. 


często gdy mieliśmy iść rano do przedszkola ojciec łapał samochód „na łebka” i zdarzyło się że jechałem do przedszkola samochodem Humber z ambasady angielskiej. 


A gdy wracaliśmy, to wędrowaliśmy pieszo wzdłuż Nowego światu by przy Placu Trzech Krzyży skręcić w Książęcą.

Ale nie zawsze, czasami szliśmy ulicą Bracką, a tam był sklep z zabawkami! 

był to żelazny punkt programu. Pan sprzedawca by wysoki, w okularach i flanelowym błyszczącym fartuchu. 

Zabawek już nie pamiętam.


Był jeszcze jeden punkt programu w czasie powrotów z ojcem z przedszkola: Cafe Bar Santos.

Ojciec zawsze był serdecznie witany przez żeńską załogę baru. Jak się okazało, ojciec tam zaprojektował gaz. Była kawa, ciastko. Dla mnie sok, oranżada i ciastko. Po latach dowiedziałem się że Santos   to było miejsce spotkań panów lubiących panów. Gdy powiedziałem o tym ojcu, był zaskoczony tym faktem.


I potem zejście Książęcą. Najważniejszą ulicą w moim życiu. 


Niektórzy twierdzą że pamiętam to dlatego że były to rzadkie wydarzenia, możliwe. Choć pamietam że chodziłem tak z ojcem, jak i z matką do kina. Pamiętam nawet jaki ostatni w dzieciństwie film oglądałem z ojcem. Komedię francuską „samotnik” w kinie atlantic


Lata biegły, ojciec zarabiał coraz więcej, pojawił się w rodzinie pierwszy samochód. Odkupiony od jerzego Fiat 1200 granluce. Brat matki sprowadził go z finlandii w której grał do kotleta. i mówię to bez cienia pogardy. CDN


🇵🇱 Polski

To historia rodzinna, zakorzeniona w Warszawie i Mazowszu, pełna czułości, trudnych wspomnień i codziennej pracy. Urodziłem się 9 lipca 1964 roku przy ulicy Karowej w Warszawie jako pierwsze dziecko – sześć lat później przyszła na świat moja siostra, Katarzyna. Ojciec, pochodzący spod Nasielska, był inżynierem i projektantem sieci gazowych; pracował od świtu do późnego wieczora, łącząc etat i działalność prywatną w czasach gwałtownej rozbudowy gazociągów. Matka, z Otwocka, dorastała w rodzinie pełnej bólu – z ojcem alkoholikiem i silną, odważną matką, która w latach 60. zdecydowała się na rozwód.

Rodzice zaczynali od skromnego mieszkania, aż w końcu dostali służbowe lokum przy ulicy Ludnej 12 – dwa pokoje, ślepa kuchnia, łazienka, piwnica i garaż na motocykl. Tam pojawiłem się ja – Robert. Ojciec zarabiał coraz więcej, kupił skuter Osa, później pierwszy samochód – Fiata 1200 Granluce sprowadzonego przez wuja Jerzego, muzyka i pasjonata motoryzacji.

Matka zrezygnowała z pracy, by się mną opiekować – byłem chorowity i wysłano mnie nawet do sanatorium w Rabce. Wspomnienia z tamtego miejsca przez lata myliły mi się ze scenami z obozów. Później przyszły spacery po Nowym Świecie, powroty z przedszkola ulicą Książęcą, zatrzymywanie się w sklepie z zabawkami i w kawiarni Santos, gdzie ojciec zaprojektował instalację gazową.

To opowieść o rodzinie, pracy, awansie społecznym i dorastaniu w Warszawie lat 60. i 70. – o codzienności, która mimo prostoty, miała swój ciężar i piękno.


🇬🇧 English

This is a family story rooted in Warsaw and Mazovia – full of tenderness, hardship and everyday resilience. I was born on July 9, 1964, on Karowa Street in Warsaw, the first child; my sister Katarzyna was born in 1970. My father, originally from the countryside near Nasielsk, became a gas network engineer. He worked long hours, often from dawn until evening, during the period of rapid gas infrastructure development in Poland. My mother came from Otwock and grew up in a difficult home marked by alcoholism and violence, but also by courage – her mother filed for divorce in the early 1960s, an act seen as bold and emancipatory for those times.

My parents first lived modestly, until they were given a company flat at Ludna Street 12 – two rooms, a blind kitchen, bathroom, basement and a motorcycle garage. That’s where I – Robert – entered their world. My father’s dedication brought money and the first symbols of comfort: a scooter Osa, then a Fiat 1200 Granluce brought from Finland by my uncle Jerzy, a talented musician and car enthusiast.

My mother left her job to take care of me – I was a sickly child and was even sent alone to a sanatorium in Rabka. Fragments of that stay haunted me in dreams for years. Later came long walks through Nowy Świat, toy shops, Café Santos, and the steep descent of Książęca Street – the axis of my childhood map of Warsaw.

It’s a story of family, work, quiet ambition and growing up in 1960s–70s Warsaw – ordinary life, yet rich in memory and meaning.


🇩🇪 Deutsch

Dies ist eine Familiengeschichte, verwurzelt in Warschau und Masowien – voller Wärme, Schwierigkeiten und stiller Beständigkeit. Ich wurde am 9. Juli 1964 in der Karowa-Straße in Warschau geboren, als erstes Kind; 1970 kam meine Schwester Katarzyna zur Welt. Mein Vater stammte aus der Gegend von Nasielsk und arbeitete als Ingenieur und Planer von Gasnetzen. Er arbeitete von früh bis spät – in einer Zeit, in der sich das Gasnetz in Polen rasant entwickelte. Meine Mutter kam aus Otwock und wuchs in einer schwierigen Familie auf – mit einem alkoholkranken, gewalttätigen Vater und einer mutigen Mutter, die sich Anfang der 1960er Jahre scheiden ließ.

Nach der Hochzeit lebten meine Eltern zunächst bescheiden, bis sie eine Dienstwohnung in der Ludna-Straße 12 erhielten – zwei Zimmer, eine dunkle Küche, Bad, Keller und ein Motorrad-Garagenplatz. Dort kam ich – Robert – zur Welt. Mit der Zeit verdiente mein Vater mehr, kaufte einen Osa-Roller und später das erste Auto – einen Fiat 1200 Granluce, den mein Onkel Jerzy, Musiker und Autofan, aus Finnland brachte.

Meine Mutter gab ihre Arbeit auf, um sich um mich zu kümmern – ich war kränklich und wurde früh in ein Sanatorium nach Rabka geschickt. Später erinnere ich mich an Wege durch den Nowy Świat, Spielzeuggeschäfte, das Café Santos und den Abstieg die Książęca-Straße hinunter – der wichtigste Weg meiner Kindheit.

Eine Geschichte von Familie, Arbeit, sozialem Aufstieg und Kindheit im Warschau der 60er und 70er Jahre – gewöhnlich, aber voller Bedeutung.


🇺🇦 Українська

Це родинна історія, пов’язана з Варшавою та Мазовшею – тепла, правдива і непроста. Я народився 9 липня 1964 року на вулиці Каровій у Варшаві, як перша дитина. У 1970 році з’явилася на світ моя сестра Катажина. Батько походив з-під Насельська, працював інженером, проектував газові мережі у часи їх швидкого розвитку. Мати родом з Отвоцька, з родини, де були і біль, і сила – батько-алкоголік, але й бабуся, яка в 60-х роках наважилася на розлучення.

Після ślubu батьки mieszkali skromnie, потім отримали службову квартиру на Людній 12 – два pokoje, кухню без вікна, łazienkę, piwnicę i гараж. Там народився я – Robert. З’явився скутер Osa, перший автомобіль – Fiat 1200 Granluce, привезений дядьком Єжи, muzykiem i modelarzem.

Мати перестала працювати, щоб доглядати мене – хворобливого хлопчика. Мене wysłano до санаторію в Рабці. З того часу пам’ять про Warszawę – це Nowy Świat, іграшкові магазини, кафе Santos і вулиця Książęca – найважливіша вулиця мого дитинства.

Це історія про сім’ю, працю, мовчання й ніжність – про Варшаву 60–70-х, która już nie wróci, ale живе w pamięci.




📌 Hashtagi PL:
#HistoriaRodzinna #Warszawa #Lata60 #Lata70 #Gazownictwo #Nasielsk #Otwock
#Pamięć #ŻycieRodzinne #PolskaHistoria

📌 Hashtagi ENG:
#FamilyHistory #Warsaw #1960s #1970s #PolishHistory #ChildhoodMemories
#EverydayLife #GasEngineering #Mazovia #PersonalStory



czwartek, 23 marca 2023

Ogień Czołgu Żołnierski Elementarz. Żartobliwy, poważny podręcznik strze...

🇵🇱 Polski

„Ogień Czołgu. Żołnierski Elementarz” to książka, która żartobliwą formą przekazuje poważną wiedzę — znakomity podręcznik zasad prowadzenia ognia z czołgu. Dla każdego, kto zetknął się z postsowiecką pancerną techniką, treść pozostaje praktyczna: choć sprzęt zmienił się przez lata, idea nie — nauka podstawowych umiejętności. W centrum opowieści stoi załoga T-55; całość ilustrował Marian Walentynowicz, twórca Koziołka Matołka, żołnierz 1. Dywizji Pancernej generała Maczka i autor wspomnień „Wojna bez Patosu”.


🇬🇧 English

“Tank Fire. A Soldier’s Primer” uses a playful tone to teach serious lessons — an excellent manual on the rules and techniques of tank firing. Anyone familiar with post-Soviet armoured vehicles will find its guidance still useful: equipment has evolved, yet the mission remains the same — learning fundamental skills. The spotlight is on a T-55 crew; illustrations are by Marian Walentynowicz, the artist behind Koziołek Matołek, a veteran of General Maczek’s 1st Armoured Division and author of War without Pathos.


🇩🇪 Deutsch

„Panzerfeuer. Soldaten-Elementar“ vermittelt mit spielerischer Form ernsthafte Inhalte — ein hervorragendes Handbuch zu Regeln und Techniken des Panzerschießens. Wer postsowjetische Panzer kennt, erkennt den praktischen Wert dieses Werkes: Die Technik mag sich gewandelt haben, das Ziel bleibt gleich — grundlegende Fertigkeiten erlernen. Im Mittelpunkt steht die Besatzung eines T-55; die Zeichnungen stammen von Marian Walentynowicz, dem Schöpfer des Koziołek Matołek, Veteran der 1. Panzerdivision General Maczeks und Autor von Krieg ohne Pathos.


🇺🇦 Українська

«Танковий вогонь. Буквар солдата» грайливою формою дає серйозні знання — чудовий посібник з правил і технік відкриття вогню з танка. Ті, хто знайомий із пострадянською бронетехнікою, побачать, що поради досі корисні: техніка змінилася, а мета — навчити базових навичок — залишається. Головна увага — екіпаж Т-55; ілюстрації виконав Маріан Валентинович, автор Козьолека Матолека, ветеран 1-ї танкової дивізії генерала Мачека і автор мемуарів «Війна без пафосу».


2) Hashtagi 

🇵🇱 Polskie

#OgieńCzołgu #ŻołnierskiElementarz #PodręcznikStrzelania #TaktykaCzołgowa
#T55 #PostsowieckaBroń #HistoriaWojskowa #MarianWalentynowicz #KoziołekMatołek
#GenerałMaczek #1DywizjaPancerna #WojnaBezPatosu #Militaria #Czołgi

🌍 English / International

#TankFire #SoldiersPrimer #TankFiring #TankTactics #T55 #PostSovietArmor
#MilitaryHistory #TankManual #MarianWalentynowicz #KoziolekMatolek #WarWithoutPathos
#ArmouredWarfare #TankCrew

🇩🇪 Deutsch

#PanzerFeuer #SoldatenElementar #Panzerschießen #PanzerTaktik #T55 #PostsowjetischeTechnik
#Militärgeschichte #MarianWalentynowicz #KoziołekMatołek #KriegOhnePathos #Panzerbesatzung

🇺🇦 Українські

#ТанковийВогонь #БукварСолдата #СтрільбаЗТанка #ТактикаТанка #T55 #ПострадянськаТехніка
#ВійськоваІсторія #МаріанВалентинович #КозьолекМатолек #ВійнаБезПафосу

🇱🇹 Lietuvių 

#TankasMūšyje #KareivioElementorius #ŠaudymasITanko #T55 #PosovietinėTechnika
#KarinėIstorija #MarianWalentynowicz #KoziołekMatołek #KarasBePatoso


















































Ogień czołgu.